Denialiści klimatyczni od dawna tak twierdzą. Co ciekawsze, to samo mówił mi niedawno nawet jeden z polskich klimatologów. A w ostatnich dniach ukazały się dwa artykuły tłumaczące zmniejszenie trendu globalnego ocieplenia po 1998 roku. Tylko czy jest się z czego tłumaczyć?
Przedstawiam poniżej wykres temperatury globalnej w okresie satelitarnym (czyli od 1978 r.). Z kliku dostępnych serii globalnych średnich dla poszczególnych miesięcy wybrałem brytyjską HadCRUT3 (dane dostepne z tej strony), która jest bardziej konserwatywna niż amerykańska GISS, nie interpolując temperatur w obszarach, gdzie nie ma danych, przez co nie obejmuje na przykład większości bardzo szybko ocieplającej się Arktyki. Przez to nie narażam się na oskarżenie o alarmizm. Z drugiej strony nie używam serii UAH, ulubionej przez denialistów. Nawet nie dlatego, żeby pokazywała coś innego niż HadCRUT3, ale dlatego, że jej autor, Roy Spencer (link do jego blogu jest po prawej stronie), zmienia nieustannie wartości całej serii, nie bardzo tłumacząc dlaczego (przez co dane ściągnięte od niego dziś za miesiąc mogą być niezgodne nawet z jego stroną). Okres satelitarny wybrałem, bo wcześniej nie było dobrych danych dla większości oceanów (taki wybór zapewnia bardziej jednolitą serię danych niż rozpoczęcie np. od 1950 roku).
Na wykresie własnej produkcji przedstawiłem anomalię temperatury globalnej (względem okresu bazowego 1961-1990) z danych HadCRUT3 oraz jej trend (czarna przerywana linia). Na wykresie wyróżniono okres 1998-2008 oraz trend dla niego (czerwona przerywana linia). Dekada 1998-2007 r., albo bardziej prawidłowy [1] okres 11-letni 1998-2008 (wyróżniony na rysunku pionowymi szarymi liniami), zdaje się dowodzić jednoznacznie, że od roku 1998 nijakiego globalnego ocieplenia nie uświadczysz (dlatego takie właśnie okresy uwielbiają denialiści). Zamiast wzrostu temperatury o (średnio) 0.15 K na dekadę mamy po 1998 roku nawet niewielki spadek. Czy jednak sprawa jest zamknięta?
Nie jest i to z kilku powodów. Po pierwsze serie czasowe takie jak przedstawiona powyżej HadCRUT3 czy UAH, nie interpolujące wyników w rejonach bez pomiarów, nie pokrywają całej kuli ziemskiej, a akurat wśród tych 20%, których nie pokrywają są najszybciej ogrzewające się obszary arktyczne. Jeśli użyć serii GISS sytuacja nie będzie wyglądała tak optymistycznie (zakładam, że zgadzamy się, że globalne ocieplenie jest problemem), ale należy pamiętać, że wartości interpolowane to wartości mniej pewne niż mierzone. Poza tym wybór okresu tak jak powyżej pomija rekordowo ciepły rok 2010 [2] (denialiści pomijają go z lubością).
Przede wszystkim jednak wybór jest “tendencyjny” z prostego powodu: zaczyna się od lokalnego maksimum i kończy się na lokalnym minimum. Politycy uwielbiają ten trik w przypadku dowodzenia skuteczności (lub nie) rządu danego kraju w rozwijaniu gospodarki. Rozpoczęcie wykresu od dna najnowszej recesji zawsze daje wrażenie dynamicznego wzrostu, a rozpoczęcie od szczytu przed tą recesja wręcz odwrotnie. Na wykresie powyżej, jeśli obciąć okres “czerwony” z każdej strony o rok, pozbywając się lokalnego maksimum i minimum (czyli rozpoczynając od roku 1999 i kończąc w 2007), otrzyma efekcie średni wzrost (trend) nawet szybszy niż w całym okresie satelitarnym (+0.157 w porównaniu z +0.152 K/dekadę) podczas gdy zaznaczony na czerwono trend dla lat 1998-2008 to -0.015 K/dekadę. Czyli znowu z igły widły? Był zresztą o tym nie tak dawno artykuł Easterling i Wehner 2009 [3] pokazujący na danych historycznych i wynikach modelowania, że naturalna zmienność (głównie cykl El Niño – La Niña, ale nie tylko) musi powodować występowanie okresów rzędu dekady o trendzie odwrotnym niż wynikający ze zmiany wymuszeń radiacyjnych, nawet przy ich tak szybkim wzroście jak w ostatnich dekadach. Poprzednio takimi były okresy 1977-1985 i 1981-1989 (patrz rysunek poniżej).

Czy zatem dowodzi to czegoś poza tym, że okresy około 10-letnie są za krótkie aby wyznaczać długotrwałe trendy? Otóż nie są jeśli rozumie się procesy i wymuszenia jakie wpływają na globalna temperaturę (wspomniany na początku polski klimatolog był niestety dawniejszego typu “geograficzno-statystycznego”, który nie zaprząta sobie głowy procesami fizycznymi). Jeśli zauważyć, że prawie wszystkie lokalne maksima to okresy El Niño (okresy ocieplenia wschodniego tropikalnego Pacyfiku), a zimne La Niña (faza przeciwna tego samego cyklu o nieregularnej długości, zwanego też ENSO, jednak zwykle mieszczącej się w przedziale 2-7 lat) to sprawa stanie się mniej tajemnicza. Na przykład rok 1998 to najsilniejsze El Niño w okresie satelitarnym, a 2010 to inne mniejsze (oba te lata były rekordowo ciepłe), natomiast lata 1999, 2008 i 2010 to zimne lata La Niñi (zwyczajem amerykańskim numeruję te zjawiska rokiem, w których pierwszych miesiącach mają swoje maksimum i w którym się kończą; bo wykrywalne są już parę miesięcy wcześniej). Temperatury tropikalnego Pacyfiku wpływają, jak się wydaje, na ilość niskich chmur w całych tropikach (patrz np. Clement et al. 2009 czy Dessler 2010, oba w Science co może tłumaczyć częściowo odpowiada na pytania Trnenbetha, o których pisałem poprzednio), co powoduje, że ENSO jest największym źródłem różnic międzyrocznych temperatur na naszej planecie. Dlatego zaczynanie i kończenie okresów trendów na tych zjawiskach generalnie nie jest najlepszym pomysłem, ale jak tego uniknąć gdy w ostatnich kilku latach zawsze albo El Niño albo La Niña?
W sumie do niedawna uważałem, że “anomalia” trendu ostatniej dekady to wyłącznie efekt ENSO i ewentualnie słońca. Obecność silnego El Niño w 1998 roku oraz słabszego w 2010 i w dodatku otoczonego dwoma dość silnymi (zimnymi) La Niñiami w oczywisty sposób musi powodować, że trendy między tymi datami powinny być znacznie niższe niż trend długoterminowy, a nawet ujemne. Nie widziałem zatem nawet potrzeby szukania innych przyczyn. Ot, poczekamy jeszcze trochę i trend dodatni, wynikający z rosnącego wymuszenia radiacyjnego gazów cieplarnianych będzie musiał wrócić.
I tak może być. Z tym, że (jak zwykle) sytuacja jest tym bardziej skomplikowana im bardziej jej się przyglądamy. Ukazały się ostatnio dwa niezależne artykuły tłumaczące przynajmniej część tego zmniejszenia trendu zmianami koncentracji aerozolu (za resztę przypominam odpowiada zmienność naturalna związana z cyklem ENSO). Nie jest to może takie dziwne biorąc pod uwagę, że aerozol (i chmury) to ciągle jedne z najsłabszych punktów naszej wiedzy o działaniu maszyny klimatycznej na naszej planecie.
Pierwszy z tych artykułów, Kaufmann i inni 2011 [4] (w “ulubionym” przeze mnie PNAS) zwraca uwagę na znane fakty takie jak słabsza niż zwykle aktywność Słońca w ostatnim 11-letnim cyklu oraz opisaną powyżej zmienność związaną z cyklem ENSO, co tłumaczy większą część spadku wartości trendu zmian temperatury po 1998 roku. Tu nie ma niespodzianki. Nowością jest jednak czynnik antropogeniczny, którego nie brano dotychczas pod uwagę: wzmożone spalanie węgla w Chinach. Konsumpcja węgla w Chinach podwoiła się w ciągu 4 lat (2003-2007), a poprzednie podwojenie wymagało 22 lat (1980-2002). Uważny czytelnik zakrzyknie tu “Zaraz, zaraz, przecież spalanie węgla to emisja dwutlenku węgla, najważniejszego antropogenicznego gazu cieplarnianego!”. Czyli powinno to raczej ogrzewać niż oziębiać planetę. I słusznie. Z tym, że na długą metę. Dwutlenek węgla pozostanie w systemie atmosfera-ocean przez tysiące lat grzejąc nas przez ten czas. Jednak jego emisja związana jest z produkcją dymu, czyli bardziej fachowo – aerozolu. A że Chińczycy są opóźnieniu w zakładaniu filtrów na kominy, produkują oni aerozol zawierający dużo siarki. Taki aerozol ma działanie ochładzające planetę (odbijając światło słoneczne z powrotem w kosmos), co wiadomo co najmniej od lat 1970-ch. Aerozol utrzymuje się w atmosferze krótko, zasadniczo do najbliższego deszczu (no chyba, że zostanie wyemitowany aż do stratosfery jak to umieją najsilniejsze wulkany i bomby atomowe – wtedy drobne cząstki mogą unosić się tam nawet parę lat, ale tej sztuki kominy elektrowni nie potrafią). Jednak w tym czasie jego efekt chłodzący może być nawet większy niż tej części dwutlenku węgla, jaka jest z nim wspólnie emitowana [5].

Na rysunku powyżej zaznaczono wymuszenia radiacyjne (lewa oś) i spowodowane nimi zmiany temperatury [6] (prawa oś) dla poszczególnych wymuszeń i ich sum. Przypomnę, że wymuszenie w sensie używanym przez IPCC to różnica w stosunku do okresu przedprzemysłowego. Fioletowa linia to właśnie wymuszenie aerozolu “siarkowego” (ujemna wartość oznacza efekt chłodzący). Zwraca uwagę zwiększenie tego (ujemnego) wymuszenia w drugiej części okresu 1998-2008 (tego samego, o którym pisałem powyżej), zaznaczonego po prawej stronie wykresu przez błękitne tło. Błękitna linia to suma wymuszeń antropogenicznych (czyli gazów cieplarnianych i aerozolu), a prosta, kropkowana błękitna to jej liniowe przybliżenie, pomarańczowa linia to wymuszenie słoneczne, a zielona to wymuszenie ENSO (ponieważ szczegóły działania tego wymuszenia są słabo znane zastosowano po prostu indeks SOI podzielony przez 10, co wydaje się “graficznie” wyborem dość nieszczęśliwym, bo dodatni SOI oznacza wpływ oziębiający i na odwrót). W końcu czerwona linia to suma wszystkich wymuszeń, a czarna to obserwowane zmiany temperatury.
Widać, że zmiany ENSO dominują – proszę wyobrazić sobie zieloną linię ze zmienionym znakiem (odbitą poziomo w lustrze) i porównać ją z czarną kreską temperatury. W drugiej części okresu “błękitnego”, czyli od roku 2002, efekt zmian ENSO (zielony wykres z “odwróconym” znakiem), słońca (pomarańczowy) i aerozolów siarkowych (fioletowy) jest co do znaku jednakowy: wszystkie ciągną w dół. Autorzy oceniają ten ostatni jako najmniejszy, ale jest to efekt mierzalny. Zmiana wymuszenia związanego z aerozolem siarkowym po 2002 roku ma wynosić 0.03 W m-2. Tłumaczyłoby to spadek temperatury o około 0.01 K czyli 1/15 spadku trendu w tym okresie (efekt spadku aktywności słońca oceniają na 6 razy większy, resztę spadku przypisując ENSO).
Nawet ciekawszy wydał mi się drugi z omawianych artykułów z ostatnich tygodni, Solomon i inni 2011 [7] z Science. Ciekawszy, bo dotyczy aerozolu stratosferycznego, właśnie tego, który w wyniku braku opadów w górnych warstwach atmosfery jest w stanie unosić się nawet latami. Wiemy to z obserwacji grubości optycznej atmosfery (znowu to pojęcie!) po dużych wybuchach wulkanów, szczególnie po największym odkąd mierzymy tę wielkość, czyli Pinatubo na Filipinach w 1991 roku. Dotychczasowy stan wiedzy wskazywał, że taki wybuch, powodujący wstrzykniecie do stratosfery olbrzymich ilości związków siarki, powodował znaczące globalne oziębienie (w przypadku Pinatubo -0.3 K wkrótce po eksplozji), stopniowo wracające “do normy” w ciągu kilku lat. Uważano jednak, ze mniejsze wulkany nie są w stanie emitować pyłu do stratosfery, są zatem pomijalne w sensie klimatycznym. I tu pierwsza niespodzianka. Solomon i inni pokazują, na podstawie pomiarów lidarowych dokonywanych z satelity (lidar to optyczny odpowiednik radaru używający lasera jako źródła światła), wyraźny wzrost grubości optycznej (przynajmniej regionalny) po czterech “małych” wybuchach wulkanów z lat 2006-2010.

Na powyższym wykresie kolory oznaczają intensywność rozpraszania (właściwie tzw. “stosunek rozproszeń” czyli stosunek całkowitego rozpraszania wstecz do rozpraszania na samym powietrzu – czyli “rayleighowskiego” – którego wartość da się wyliczyć teoretycznie). Oś pionowa to szerokość geograficzna (dodatnie wartości to półkula północna), a pozioma to czas. Numerami zaznaczono czas i szerokość geograficzną czterech wybuchów wulkanów. Bez wątpienia wpływają one na wartość “tła” aerozolowego na dużej części planety przez całe miesiące (pięknie na przykład widać jak pył wulkanów 1 i 2 rozchodzi się od równika w obie strony na północ i południe). Czyli większa ilość takich słabych wulkanów w danej dekadzie musi prowadzić do jej ochłodzenia w stosunku do dekad sąsiednich, nawet gdy w żadnej z nich nie ma “dużego” wulkanu.
Jednak czy ilość aerozolu w stratosferze rzeczywiście zmienia się między dekadami? Otóż tak i są na to aż cztery niezależne dowody. Trzy z nich pochodzą z pomiarów górze Mauna Loa na Hawajach na wysokości tak dużej, że w przybliżeniu wszystko co powyżej można uznać za aerozol stratosferyczny (no może nie całkiem, ale wybierano dni o najniższych wartościach grubości optycznej dla zminimalizowania wpływu wyższych warstw troposfery). Te trzy to dwa różne instrumenty mierzące grubość optyczną atmosfery z jasności tarczy słonecznej i naziemny lidar. Czwartą serią pomiarową są globalne wartości stratosferycznej grubości optycznej mierzone “od góry” z lidaru satelitarnego. Poniższy rysunek z artykułu podsumowuje je wszystkie.

W wartościach najdłuższej z tych serii – pomiarów transmisji poprzez atmosferę – widać dwa najnowsze “wielkie” wybuchy wulkanów, El Chichon (Meksyk) z 1982 i Pinatubo z 1991 roku. Środkowy panel to pomiary grubości optycznej od 1994 roku (trzy przyrządy z Mauna Loa i pomiary satelitarne). Widać wzrost średniej wartości po roku 2000. To samo potwierdzają wyniki globalne (dolny panel). Jest to istotne, bo w modelowaniu klimatycznym stosuje się wartości stratosferycznej grubości optycznej osiągające zero już w kilka lat po wybuchu Pinatubo (linie oznaczone jako GISS i Ammann et al na dolnym panelu). Oznacza to (według autorów artykułu), że od końca lat 1990 nie bierzemy pod uwagę wymuszenia radiacyjnego odpowiadającego oziębieniu o -0.07 K. A to już nie są żarty. To połowa “brakującego” ocieplenia w ostatniej dekadzie. Czyli w sumie aż za dużo, bo jeśli uwzględnić wartości jakie Kaufmann i inni (2011) przypisują zmianom wymuszeń przez aerozol troposferyczny i aktywność słoneczną, to nie zostaje nic dla ENSO. A przecież widzieliśmy, że to najważniejszy czynnik zmian międzyletnich, od wartości którego, w latach rozpoczynających i kończących serie czasową o dekadalnej długości, zależy nawet czy obserwujemy trend ocieplenia czy nie. Częściowo da się to wytłumaczyć tym, że te wymuszenie “tła” aerozolowego, odpowiadające oziębieniu -0.07 K zdaniem autorów narastało od lat 1960-ch, ale w okresie dużych wybuch w wulkanów i kilka lat po nich było przez nie zamaskowane. Czyli nie jestem pewny jak je rozłożyć na te kilka dekad po drodze. Jak to się pisze w artykułach “wymaga to dalszych badań”.
Czyli znowu nie wszystko wiemy? No, właśnie. Nikt nie obiecywał, że nauka o klimacie to obserwacyjnie najłatwiejsza gałąź nauki. A na pewno nie jest to gałąź martwa (czyli taka gdzie już wszystko odkryto). Jednak dla mnie, nawet bardziej prawdopodobne niż błędy pomiarowe jest, że nadal nie uwzględniamy wszystkich czynników naturalnej zmienności. Mówiliśmy tu o międzyletniej zmienności związanej z ENSO, ale istnieje też międzydekadowa zmienność związana ze zmianami głębinowej (dokładniej termohalinowej) cyrkulacji oceanicznej. Zwykle mierzy się ją pośrednio przez temperaturę grzanego przez nią Północnego Atlantyku. A ta w latach 1990-ch była szczególnie wysoka, co musiało wpłynąć na temperaturę globalną z definicji (stanowiąc jej integralną część).
I w tym kontekście wróciłbym do rysunku z początku tego wpisu. Dla mnie najciekawszym naukowo pytaniem nie jest – dlaczego trend temperatury po roku 1998 był tak niski? Jest na to wiele powodów wyliczonych powyżej. Naprawdę ciekawe jest to, dlaczego pierwsza polowa lat 2000-ch była tak ciepła, wyraźnie wykraczając ponad trend wieloletni? Bo była. Jeśli z tych samych danych (HadCRUT3) policzyć różnice średnich wartości globalnych dla całych sąsiednich dekad (zdefiniowanych klasycznie jako kończące się na roku z zerem na ostatniej pozycji) to różnica pomiędzy latami 1980-mi i 1990-mi wynosi +0.144 K (prawie tyle ile wynika z trendu długoterminowego). Ile zatem wynosi różnica między latami 1990-mi a tymi “zimnymi” 2000-mi? Czy będzie to wartość ujemna? Absolutnie nie. Różnica ta to +0.192 K. Tak jest, różnica miedzy latami 1990-mi a 2000-mi była większa niż pomiędzy poprzednimi dwoma dekadami i większa niż trend długoterminowy. Proponuję zastanowić się nad zdaniem “Globalnego ocieplenia nie ma od 1998, ale lata 2000-ne były cieplejsze od poprzedniej dekady i to o większą wartość niż wynika z trendu”. Absurd? Tak, absurd. Czyli mamy odpowiedź na tytułowe pytanie. Nie dość, że globalne ocieplenie nie skończyło się w 1998 roku, ale następna po nim dekada była rekordowo ciepła, tak ciepła że właściwie nie wiemy dlaczego. I chociażby dlatego warto zajmować się klimatologią.
Przypisy:
[1] Wybór okresu 11-letniego dla średnich temperatur pozwala na usuniecie cyklu aktywności słonecznej o takiej w przybliżeniu długości.
[2] Na oko tego nie widać (dane są wartościami miesięcznymi i trzeba je “optycznie” uśrednić do całych lat) ale w żadnej znanej mi serii czasowej, łącznie z przedstawioną powyżej nie ma roku cieplejszego niż 2010. Co ciekawe 2010 wygrał lub zremisował (w granicach błędu pomiarowego) z rokiem 1998 w HadCRUT3 i UAH oraz z rokiem 2005 w GISS. Różnica zdania co do poprzednio najcieplejszego roku wynika właśnie z decyzji co do przestrzennej interpolacji danych.
[3] Easterling, D., & Wehner, M. (2009). Is the climate warming or cooling? Geophysical Research Letters, 36 (8) DOI: 10.1029/2009GL037810
[4] Kaufmann RK, Kauppi H, Mann ML, & Stock JH (2011). Reconciling anthropogenic climate change with observed temperature 1998-2008. Proceedings of the National Academy of Sciences of the United States of America, 108 (29), 11790-3 PMID: 21730180
[5] Można by się nawet cieszyć z tej chińskiej “geoinzynierii” chłodzącej naszą planetę gdyby nie tragiczne skutki tego dymu dla życia w Chinach, gdzie gęsto zaludniona wschodnia część kraju pokryta jest brązowym smogiem przez większość roku.
[6] Zwraca uwagę niska czułość klimatu na wymuszenie radiacyjne, 0.3 K W-1 m2, wynikająca z podzielenia przez siebie wartości na obu pionowych osiach, co oznaczać ma zapewne że autorzy mają na myśli zmiany w przeciągu zaledwie kilku lat. Przypominam, że ze względu na olbrzymią pojemność cieplną oceanów ogrzanie naszej planety (i o jedynie w sensie dolnych warstw atmosfery, które jednak mają styczność z oceanem) trwa dość długo, czyli im dłużej poczekamy tym większy efekt temperaturowy będzie miało to samo wymuszenie radiacyjne (o ile działa trwale).
[7] Solomon S, Daniel JS, Neely RR 3rd, Vernier JP, Dutton EG, & Thomason LW (2011). The persistently variable “background” stratospheric aerosol layer and global climate change. Science , 333 (6044), 866-70 PMID: 21778361
Hits: 2397
Tak jak obiecałem, dodaję jeszcze wyniki z serii zwanej Cowtan & May. Jest to skrót myślowy – nazwa od autorów artykułu, którzy ulepszyli serię HadCRUT4 o interpolację rejonów polarnych przy pomocy danych satelitarnych “kalibrowanych”stacjami naziemnymi.
Oto
listopadpaździernik tego roku w tej serii na tle poprzedników:Pierwsza szóstka, z porażającą przewagą października obecnego roku:
2015 0.927
2014 0.709
2012 0.694
2005 0.684
2003 0.651
2010 0.617
I oczywiście cały okres styczeń-październik:
Pierwsza szóstka najcieplejszych lat bez listopada i grudnia:
2015 0.7139
2010 0.6489
2014 0.6164
2007 0.5862
2005 0.5840
1998 0.5515
Trendy od 1980 roku (podaję je aby można było porównać serie nie tylko “wizualnie”) to 0,22 C/dekadę dla października (wartość niesamowicie duża) i 0,174 C/dekadę dla okresu I-X (też więcej niż bym się spodziewał).
I jeszcze komentarz, że różnica między Cowatan & May a HadCRUT4 (dodatnia) świadczy o dużej dodatniej anomalii rejonów polarnych w tym roku. Pewnie jest ona niezależna od trwającego El Nino ale skutki się dodają z widocznym powyżej efektem.
Korekta obywatelska
Oto listopad tego roku w tej serii na tle poprzedników:
powinno być październik ;-).
A poza tym – ciekawe, że C&W i HadCRUT4 maję bardzo zbliżone wartości w tym roku (dla 10 miesięcy) a w 2014 i 2010 C&W są sporo wyżej. A z kolei jak zauważyłeś w samym październiku C&W jest sporo wyżej niż HC4.
A dzięki. Poprawiłem zostawiając ślad poprzedniej wersji aby było widać o czym piszesz 😉
A co do przyczyn różnic C&W i HC4 (jak je nazywasz) to jest to ewidentnie anomalia temperatur rejonów polarnych bo to jedyna różnica między tymi seriami. Jak popatrzeć na mapy HadCRUT4 to widać, że w Arktyce i na Antarktydzie pokrywa ona jedynie okolice stacji polarnych.
Od wczoraj, hitem wśród polskich denialistów jest artykuł na tej stronie:
http://www.eike-klima-energie.eu/news-cache/manipulierte-temperatur-daten-erderwaermung-was-wurde-gemessen-und-wie-wurde-ausgewertet/
Aż zacytuję jeden z wpisów:
“Niemiecki naukowiec niezbicie dowiódł, że dane temperatury są manipulowane przez NASA. Poniżej źródła z danymi, które jednoznacznie wskazują na manipulacje danymi, które miały pokazać szybszy wzrost temperatury niż było to w rzeczywistości.
(…)
Ktoś wreszcie porównał dane, które są nam wmawiane, z rzeczywistymi.
Teraz widać, że to co pisałem wcześniej o oszustwach w danych jest prawdą.
Było 120 stacji w 2010-2012 w zarchiwizowanych danych temperatury NASA GISS
w porównanych z danymi przekazywanym przez NASA GISS . We wszystkich przypadkach były one zmieniane wstecznie. Dane zmienia się 10 różnymi metodami. Dwie z tych metod są ilustrowane przykładami Darwin i Palma de Mallorca:
Darwin, przez te wsteczne zmiany zostały wprowadzone z chłodzeniem w 2010 -0,0068 ° C / ocieplenie pierwszego + 0,0038 ° C / A, a następnie + 0,0104 ° C / a.
W przypadku, Palma de Mallorca zostały zarejestrowane z chłodzeniem 0,0076 ° C / A
przez odwracanie danych, aż do ocieplenia 0,0074 ° C / a, a następnie obniżając
wcześniejsze dane “wzrosła do 0,0102 ° C / A.
Przez podwójną zmianę danych ochłodzenie okazało się ociepleniem.
Jeśli ktoś jeszcze wierzy w te dane, to gratuluję. Potwierdza się wszystko to, co pisałem wcześniej o danych naziemnych pokazywanych przez NASA.”
Autorem jest nasz dobry znajomy z bloga meteomodel.pl – niejaki ren vel ignacy vel bronek.
To jeszcze jeden z tych “niezależnych” instytutów, które nie chcą opublikować swoich finansów:
https://de.wikipedia.org/wiki/Europ%C3%A4isches_Institut_f%C3%BCr_Klima_und_Energie
Zresztą sama nazwa mówi już właściwie wszystko 😉
Niektórzy sądzą, że rok 2016 ma być jeszcze cieplejszy niż 2015:
http://thinkprogress.org/climate/2015/09/12/3700678/2015-hottest-year-ever-2016-hotter/
Czyli obecny rok miałby być odpowiednikiem 1997 gdy się zaczynało poprzednie wielkie El Nino, a przyszły odpowiadać 1998-emu. Może, ale pamiętajmy, że obecne El Nino trwa od 2014 roku, czyli nie ma pełnej analogii. Jeśli w przyszłym roku szybko pojawi się La Nina (jak często zdarza się po El Nino) to 2016 może być dość przeciętny.
Wydaje się, że na dwoje babka wróżyła. Jeżeli to El Nino dociągnie do czerwca, to chyba jest szansa, że 2016 będzie bardzo gorący. Póki co z reanaliz (za moyhu.blogspot.com) wynika, że listopad był niemal tak samo odlotowy jak październik, a grudzień się zaczyna bardzo ciepło. Wygląda na to, że na razie prognozy się sprawdzają.
Tymczasem u nas obóz obojętny wobec globalnego ocieplenia został zastąpiony przez zakutych denialistów, którzy będą bronić nas przed “dekarbonizacją”. Zważywszy na zamordystyczne tendecje tego obozu, to nienajepiej to wróży stanowi świadomości wagi problemu wśród szerokiej publiczności. Niedługo “lewackie kłamstwo globalnego ocieplenia” będzie świetnym wytłumaczeniem czemu nas Unia gnębi i czemu powinniśmy ją rozwalić. Zostaje tylko liczyć na wrodzoną nieufność Polaków wobec władzy…
Są już wyniki serii GISTEMP (zwanej tez GISS) za listopad. Szczerze mówiąc wstrząsające.
Oto najcieplejsze listopady w historii:
I pierwsza szóstka:
2015 1.05
2013 0.80
2010 0.79
2009 0.78
2005 0.75
2012 0.74
To 1,05 C to ponad stopień mad okresem bazowym 1951-1980. Wstrząsająca jest nie tylko przewaga (ćwierć stopnia!) ale też fakt, że wszystko to są lata z ostatniej dekady. Chyba nie tego spodziewali się zwolennicy tezy o zakończeniu globalnego ocieplenia w 1998 roku. (nawiasem mówiąc listopad 1998 jest 18-ty, a listopad 1997 jest 12-ty) i wszystko powyżej to XXI wiek!
Natomiast “prawie pełne” lata (bez grudnia) wyglądają tak:
a ich pierwsza dwunastka to (z lenistwa zaokrąglam wszystkie w dół):
2015 0.844
2014 0.739
2010 0.734
2005 0.685
2007 0.672
2013 0.650
2002 0.647
2009 0.644
1998 0.638
2012 0.638
2006 0.620
2003 0.605
Dałem dwunastkę aby było widać gdzie jest ukochany rok denialistów (9-ty jakby komuś nie chciało się liczyć), o ponad 0,2 C zimniejszy niż 2015 r. Dodanie grudnia jeszcze zwiększy różnicę bo w 1998 roku koniec roku wcale nie był ciepły.
Te wyniki są rzeczywiście wstrząsające, a jeszcze nie ma Grudnia…A przed chwilą byłem na blogu Piotra, gdzie bywam od paru lat….krótko: AGW przyspiesza bardziej, niż się spodziewałem – moim zdaniem.
ps: -Mam prawie 67 lat.
-Pozdrowienia,M.
A grudzień może być jeszcze cieplejszy. Reanaliza za 13 dni grudnia jest o ponad 0.2 cieplejsza od października i listopada.
Niesłychane
Czyli Wielkanoc na BN….
Ale w Sylwestra może być znacznie poniżej zera K , nawet poniżej -20K, – u mnie , bo mieszkam w Chylicach -pradolina rzeki Jeziorki. To nie Warszawa.
Nadal będę denialistów nazywal daltonistami szczególnego rodzaju – nie odróżniają koloru niebieskiego od czerwonego z maniackim uporem – sekta jaowaś?!
Michał .
No, minusowych kelwinów to bym się raczej nie spodziewał 🙂
A jak będzie naprawdę to jeszcze o parę dni za wcześnie aby poważnie przewidywać.
Nawiasem mówiąc jest już listopad w serii NCDC (NOAA). Też rekord. Jutro pewnie wrzucę wykresy… jeśli uda mi się
znaleźć gdzie teraz jest plik z ich danymi, bo pod starym adresem nie ma nicwykryć czemu mi skrypt nie działa (co już się udało).Wkradła mi się literówka – Sekta.
Gdyby widzieli wszystko “na szaro ” – to i tak by rozróżniali wszystko na mapach anomalii temperatury wszędzie i zawsze dostępnych, nawet dziś na portalu TP (!)…..
A rzadko tam zaglądam, tam bywają czasami powtarzane ciekawotki historyczne,,,
Pozdrowienia,M.
– Nie istnieją ujemne kelviny, wiem,staram się pisać, tak, jak dziś było u Piotra, nie przez C z kółkiem – wyszło nie bardzo…
Fizyki na Farmacji na AM miałem zbyt mało, ale nie aż do tego stopnia… – mimo, że 45 lat temu…
Jutro po prostu kupię nowe okulary, bo używam….lupy, zgubiłem dzisiaj(wczoraj) te 3,5 +..
A na w/w wyniki czekam niecierpliwie, z góry baerdzo dziękuję.
PS: -Z przyjemnością zapisałem się na newsletter…
Pozdrawiam, Michał…
No więc w serii NCDC produkowanej przez NOAA listopad jest również najcieplejszy w historii, ale z mniejszą przewagą niż w serii NASA (GISTEMP):
Pierwsza szóstka listopadów wg. NCDC:
2015 0.97
2013 0.82
2010 0.77
2004 0.76
2005 0.72
2012 0.70
Pierwszy listopad z zeszłego stulecia na liście to 1997 na miejscu 11-ym. A trend liniowy od 1980 roku to aż 0,189 C/dekadę.
Natomiast “krótkie lata” bez grudnia wyglądają tak w serii NCDC:
Pierwsza dwunastka:
2015 0.871
2014 0.727
2010 0.716
2013 0.660
2005 0.657
2009 0.635
1998 0.633
2012 0.633
2007 0.617
2002 0.612
2003 0.597
2006 0.596
z trendem liniowym od 1980 roku to 0,140 C/dekadę. Poprzednie wielkie El Nino (1998 rok) jest dopiero siódme.
PS. A jednostka temperatury po polsku to jednak kelwin (przez “w), czyli pisany inaczej niż osoba od której jest nazwana. Też mi się to nie za bardzo podoba, ale tak jest.
Czekam jeszcze 11 ddni – Czy Grudzień będzie najcieplejszy w historii pomiarów !?….-Norwegowie dziś napisali :-2016r będzie cieplejszy od 2015-ego,trzeba kliknąć drugie zdjęcie na dole- yr.no.
Ps: – Czy jet gdzieś link do kupienia książki Dawida JC Mac Kay’a “Zrównoważona Energia Bez ….” – koniecznie w wydaniu “papierowym”, u P. Popkiewicza nie mogę znaleźć,mam ją w pdf-e,
ale 18MB/372 stron nie chcę ciurkiem przewijać, – taki ze mnie tradycjonalista,,,
Poz drowienia,M.
Do kupienia to nie, ale zawsze można ściągnąć ten plik pdf i wydrukować:
http://ziemianarozdrozu.pl/dl/Zrownowazona-Energia-M.pdf
Chociaż moim zdaniem szkoda drzew i pieniędzy 😉
Co do roku 2016 to dotąd wyrażałem sceptycyzm, uważając że przyjdzie chłodna La Nina. Ale jeśli Scaife w to wierzy to już zaczyna być poważne:
http://www.theguardian.com/environment/2015/dec/17/2016-set-to-be-hottest-year-on-record-globally
MacKaya można kupić w wersji drukowanej po angielsku, linki są tutaj:
http://www.withouthotair.com/order.html
A jeśli chodzi o 2016, to chyba jeszcze nie było sytuacji, żeby trzy lata pod rząd temperatury biły rekordy. Owszem zdarzyły się dwa okresy 4-letnie, w których trzy lata były cieplejsze niż jakikolwiek rok wcześniejszy (1980-83 i 1988-91).
I o ile 2014 pobił ledwo ledwo, to 2015 pobije potężnie, a jak dodać do tego kolejny rekord w 2016 – mem o końcu globalnego ocieplenia będzie miał się kiepsko. Oczywiście gdzieś koło 2020 zacznie funkcjonować nowy – że się skończyło w 2016. Co do tego raczej trudno mieć wątpliwości.
Witaj, pohjois – niestety, angielski znam zbyt słabo, pochodzę z czasów tzw.”starej komuny”,zdawałem maturę w ’68..Zdałem na Polibudę warszawską,ale petrochemii w Pł ocku nie chciałem, wybrałem Farmację w następnym roku, dostałem się tam bez trudu,bez punktów “za pochodzenie” (!)…angielski nie był mi do niczego potrzebny,łaciński i niemiecki wyniosłem “z domu”..
Aktualni 40 latkowie nie rozumieją zupełnie lat 60-ch,-dlatego o tym piszę. Nie mam mgr. farmacji, po kilku latach studiowania wyjechałem do Francji,gdzie doszły kolejne dwa jęz. obce, oraz nowy zawód – elektronika. Wnioski: 1)Farmacja daje ekologiczno -przyrodnicze podejście do otaczającej nas rzeczywistości na całe życie – to jest wręcz “odruch”, na stałe…2)Technika umożliwia Nam mierzenie owych postępujących zmian, co widać na blogach. Zapamiętałem zdanie -“Nasze prawnuki będą pluć na nasze groby,bo wiedzieliśmy, co się dzieje, a NIC nie zrobiliśmy..” Dlatego czytałem “doskonaleszare”,obecnie ten. Autor niniejszego ze 3 m-ce temu napisał ponownie o temperaturze termometru mokrego i suchego, ale już ze zdjęciem pocącej się dziewczynki, dla wielu -bardziej przystępnie. Będę miał sporo pytań z wielu spraw ,które mnie interesują- np. o Golfsztromie..
-Podziękowania dla arctic_haze za szybką,niedzielną odpowiedź..
Z Poważaniem,oraz pozdrowieniami, Michał.
Gandalf, ja jestem tylko (albo aż) 10 lat młodszy od Ciebie ale od dzieciństwa rozumiałem, że angielski to podstawa. Może pod wpływem czytania ‘Tomka w krainie kangurów” a może przez posiadanie rodziny zagranicznej 😉 Angielskiego uczyłem się sam i już w podstawówce czytałem powieści w tym języku (naprawdę). Skutek własnej nauki do dziś widać w wymowie, natomiast umiejętność czytania po angielsku równie szybko jak po polsku przydała mi się w życiu bardzo.
A za przystępność mojego tekstu w wersji na portalu “Nauka o klimacie” trzeba dziękować jego redaktorom. To oni go przeredagowali, za moim pozwoleniem.
A ja sobie myślę , że wielkich problemów nie będzie,obaj moi synowie znają angielski wybornie -zadbałem o to bardzo dokładnie, -młodszy jest inżynierem informatykiem , ma certyfikat Cambridge, – starszy -programistą, lepszym od młodszego, jeżeli czegoś nie będę wiedział-przetłumaczą, bo to Ich psi obowiązek,ponieważ zadbałem o ich język, oraz wykształcenie, angielski -to podstawa,znam techniczny, uczę się dalej,tyle, że innych słówek, zrobię sobie jakąś “ściągę”,no problem. Albo użyję translatora.
Ten tekst napisałem w parę minut,mam już okulary – ślepy (dosłownie..) nie powinien niczego pisać, czy sadzić literówek, utrudniając życie Innym…
Zabieram się do nauki.
Michał.
@arctic_haze
Zrobiłem sobie prezent świateczny – dzięki Tobie.
Wszedłem na stronę PNAS – Twoja ulubiona ,nie dziwię się.
Obchodzi 100 – lecie, żałuję , że nie byłem tam wcześniej, zako pałemsię po uszy. Język z pomocami wystarcza mi w zupełności, dalej będzie jeszcze lepiej – chcieć – to móc. A co do bieżącej sytuacji jeżeli El Nińio spadnie dopiero póżną wiosną , a będzie słaba La Nińia – to 2016 może być jeszcze cieplejszy od br. Interesuje mnie anomalia globalna temp., a ściślej – ogromna pojemność cieplna oceanów, która się do niej przyczynia. A może przeceniam rolę ENSO?- zobaczymy, powinienem więcej o tym wiedzieć, przeczytałem ponownie o “powodzi w Australii”, będę sobie do tego tematu wracał.. Po nowym roku będzie można już policzyć pełne dekady +5 lat pełnych, a i tak pierwsza “12” listopadów/powyżej/- wygląda paskudnie…
Składam życzenia Świąteczno-Noworoczne z dużej litery – bardzo dziękuję .
Michał.
Piotrek zrobił już wstępne podsumowanie grudnia 2015 i całego roku dla Polski.
Oczywiście, wyszły rekordowe.
http://meteomodel.pl/BLOG/?p=11638
Jest to ciekawe bo El Nino nie przekłada się bezposrednio na temperaturę tak daleko od tropików. Tzn. z wyjątkiem okolic na południe od Alaski ale nie wiedzieć czemu ta część Pacyfiku jest czuła na wszystko – tam też najlepiej na świecie widać słoneczny cykl 11-letni.
A na moyhu.blogspot.co.uk już są wyniki reanaliz dla grudnia. Cieplej niż w październiku o 0.05 K. Jeżeli to się przełoży podobnie na GISS to rekord 2015 będzie imponujący. Nick Stokes przewiduje GISS dla grudnia na poziomie 1.18, co dałoby cały rok na poziomie 0.87.
A patrząc dalej – jeżeli lata 2015/16 mają być odpowiednikiem lat 97/98 to w przyszłym roku możnaby się spodziewać anomalii na poziomie rzędu 0.95 – mniej więcej tyle ile należałoby się spodziewać dodając ocieplenie wynikające z trendu do rekordu z 1998. Strach się bać.
No to jeszcze do kompletu listopad w serii HadCRUT4. Dane spóźnione ale nie z mojej winy – najwyraźniej świętowanie i urlopy zdezorganizowały pracę odpowiedniej komórki brytyjskiego MetOffice.
Oto anomalie listopadów w serii HadCRUT
i pierwsza szóstka. Oczywiście najcieplejszy jest obecny listopad (a 1997 jest dopiero jedenasty):
2015 0.804
2013 0.639
2005 0.629
2001 0.611
2004 0.600
2010 0.593
Natomiast dla lat styczeń-listopad (bez grudnia) sytuacja jest taka:
2015 0.7224
2010 0.5787
2014 0.5620
2005 0.5520
1998 0.5428
2002 0.5126
czyli nie ma wątpliwości jaki rok wygra gdy będą już dane grudniowe. Przewaga nad 1998 będzie zapewne około 0,2 C
Trend linowy dla tych krótkich lat, liczony od 1980 roku wynosi 0,167 C/dekadę (a dla samych listopadów wręcz odjazdowe 0,196 C/dekadę).
Są już pierwsze wyniki globalne za grudzień. O dziwo wszystkich wyprzedził zespół Berkeley Earth (zwany także BEST), grupa niezależnych osób, która zrobiła swój własny indeks globalny aby sprawdzić czy agencje meteorologiczne nie oszukują (okazało się, ze nie).
Oto najcieplejsze grudnie według serii Berkeley (wybieram wersję pierwszą z dwóch, w której temperatura lodu morskiego liczona jest z temperatury powietrza – ale obie są dość podobne):
Oto pierwsza dwunastka grudniów:
2015 1.070
2006 0.776
2003 0.724
2005 0.723
2014 0.701
2009 0.685
2013 0.645
2001 0.619
1997 0.564
1998 0.563
2011 0.534
2012 0.520
Ostatnie miesiące przyzwyczaiły nas do wysokich wyników ale to jest rakieta! Anomalia względem okresu bazowego 1951-1980 wynosi ponad stopień.
A tak wyglądają pełne lata:
I pierwsza dwunastka lat:
2015 0.7936
2014 0.6559
2010 0.6544
2005 0.6524
2007 0.6061
2006 0.6041
2013 0.5890
2009 0.5887
2002 0.5844
1998 0.5782
2003 0.5702
2012 0.5670
Rok 2014 był w tej serii również rekordowy ale… o włos. Teraz nikt ie będzie mówił, że rekord nie jest istotny statystycznie.
Ach, jeszcze trendy. Trend liniowy w tej serii (od 1980 roku) dla grudnia wynosi 0,174 C/dekadę, a dla całych lat 0,173 C/dekadę.
No to teraz możemy poczekać na GISEMP, który powinien się ukazać lada dzień. Chyba, że NASA poczeka na NOAA jak w zeszłym roku, aby ogłosić wynik roczny na wspólnej konferencji prasowej.
Dobrze zgadłem, że NASA poczeka na NOAA i wspólnie ogłoszą kolejny rekordowy rok. Nastąpi to dzisiaj o (jeśli dobrze liczę) godzinie 17:00 naszego czasu. Będzie można tego posłuchać (i oglądać slajdy) pod tym adresem:
http://www.nasa.gov/news/media/newsaudio/index.html
Niestety potrzebny jest Adobe Flash, którego od paru miesięcy nie używam (sama firma Adobe tego odradza). Czyżby w NASA nie słyszeli jeszcze o HTML5? To nie jest przecież “rocket science”!
Jeśli ktoś przergapił transmisję, to mamy to:
http://www.nasa.gov/press-release/nasa-noaa-analyses-reveal-record-shattering-global-warm-temperatures-in-2015
A gdzie comiesięczna porcja zestawień? Zaglądam, zaglądam i nic 🙁
Ogłosiły je uroczyście NASA i NOAA to nie czułem przymusu aby też to robić. Ale skoro wierni czytelnicy żądają to OK.
Na początek grudzień w GISTEMP:
Niezła rakieta!
Pierwsza szóstka grudni (wiadomo było kto wygra, ale i tak zaskakujące jest jak bardzo):
2015 1.12
2014 0.78
2006 0.77
2003 0.73
2005 0.67
2013 0.66
A to najcieplejsze kompletna lata:
Pierwsza dwunastka (przypominam, ze okres bazowy to 1951-1980):
2015 0.868
2014 0.742
2010 0.714
2005 0.685
2007 0.657
2013 0.650
2009 0.644
1998 0.632
2006 0.630
2012 0.630
2002 0.627
2003 0.615
Tytułowy w tym wątku rok 1998 jest dopiero ósmy. Jednak czy to w ogóle ma jeszcze jakieś znaczenie wobec różnicy wyników w stosunku do 2015 r.? Było w tym roku cieplej prawie o ćwierć stopnia!
I jeszcze tradycyjnie trendy liniowe od 1980 roku. Dla grudnia 0,160 C/dekadę, a dla całego roku 0,164 C/dekadę.
Teraz NOAA. Wykres dla grudnia:
Najcieplejsze 7 grudniów (o jeden więcej ze względu na remis na ostatnim miejscu):
2015 1.11
2014 0.82
2006 0.76
2003 0.73
2013 0.69
1997 0.62
2005 0.62
I całe lata:
Najcieplejsze lata wg. NOAA (okres bazowy to zdaje się całe stulecie):
2015 0.895
2014 0.737
2010 0.698
2013 0.664
2005 0.655
2009 0.631
1998 0.626
2012 0.619
2006 0.610
2003 0.608
2007 0.605
2002 0.596
I jeszcze trendy liniowe od 1980 roku: 0,143 C/dekadę dla grudnia i 0,157 C/dekadę dla całego roku. W tym wypadku jest pewna różnica w stosunku do NASA (GISTEMP).
No i jeszcze HadCRUT4. Najpierw grudnie:
Pierwsza szóstka. Bez niespodzianek, może oprócz różnicy w stosunku do następnych lat:
2015 1.005
2006 0.698
2014 0.634
2003 0.595
2013 0.508
1997 0.505
I całe lata:
Pierwsza dwunastka najcieplejszych lat wg. HadCRUT4:
2015 0.746
2014 0.568
2010 0.559
2005 0.545
1998 0.537
2003 0.510
2009 0.505
2006 0.505
2013 0.501
2002 0.497
2007 0.494
2012 0.471
A trendy liniowe od 1980 roku to 0,161 C/dekadę dla grudnia i 0,167 C/dekadę dla całego roku. To bardziej podobne do wyników NASA niż NOAA.
Widać z powyższych wyników, że Arktyka była w tym roku ciepła (to główna przyczyna óżnicy trendów). Zatem pokażę jeszcze grudzień z serii Cowtan & Way. Jest to w sumie HadCRUT4 z lepszym pokryciem Arktyki. Oficjalny HadCRUT4 niedługo ma mieć wersję używającą metody Cowtana i Waya (dziury zakleja się pomiarami satelitarnymi, kalibrowanymi wynikami stacji tam gdzie istnieją).
Oto grudzień w tej serii (okres bazowy jest tu inny: 1981-2010).
Najcieplejsze grudnie:
2015 0.827
2006 0.518
2003 0.465
2014 0.455
2005 0.431
2009 0.422
I całe lata:
2015 0.5539
2010 0.4356
2014 0.4133
2005 0.3915
2007 0.3660
2009 0.3597
2013 0.3430
2006 0.3422
1998 0.3315
2003 0.3266
2002 0.3235
2012 0.3225
A trendy liniowe od 1980 roku przy lepszym pokryciu Arktyki są jeszcze wyższe: 0,180 C/dekadę dla grudnia i 0,179 C/dekadę dla całego roku.
Dzięki.
A na moyhu styczeń cały czas powyżej rakietowego grudnia…
Pozdrawiam
Mamy wyniki stycznia 2016 z serii GISTEMP (albo GISS jak wolą niektórzy)
Oto sześć najcieplejszych styczni:
2016 1.13
2007 0.95
2015 0.81
2002 0.74
2010 0.73
2014 0.73
Nie ma nagród za zgadnięcie, który styczeń był najcieplejszy. Co ciekawe drugi najcieplejszy to nie 2015 (podczas wstępnej “nieudanej” fazy El Nino) ale 2007 podczas także El Nino ale bardzo małego. Sławetny 1998 z wielkim El Nino ma dopiero 10-ty najcieplejszy styczeń (z anomalią 0.61 K) co pokazuje ile gazy cieplarniane nas ogrzały od tego czasu.
A wygląda to… dramatycznie:
Zapomniałem dodać trendu liniowego od 1980 roku. Otóż dla stycznia, w serii GISTEMP, wynosi on 0,134 K/dekadę. A to ciekawe, bo mimo tego “strzału” w 2016 roku jest on mniejszy niż dla całego roku i dla większości innych miesięcy.
Wg NOAA:
“The January 2016 globally-averaged temperature across land and ocean surfaces was 1.04°C (1.87°F) above the 20th century average of 12.0°C (53.6°F), the highest for January in the 137-year period of record, breaking the previous record of 2007 by 0.16°C (0.29°F). This departure from average is the second highest among all months in the historical record, second only to December 2015, which was 1.11°C (2.00°F) above average. These two months are the only two to-date to surpass a monthly temperature departure of 1°C. January 2016 also marks the ninth consecutive month that the monthly temperature record has been broken and the 14th consecutive month (since December 2014) that the monthly global temperature ranked among the three warmest for its respective month. “
A dzięki za zauważenie. Ja to przeoczyłem bo zapomniałem poprawić w URL-u ich serii danych 2015 na 2016. Wstawianie ostatniego roku do URL-u serii nie jest zbyt kompatybilne z automatycznymi skryptami, mającymi te dane czytać.
Tak wygląda w serii NOAA pierwsza szóstka styczni:
2016 1.04
2007 0.88
2015 0.81
2010 0.70
2002 0.69
2014 0.69
Zauważcie, ze “łapią się” w pierwszej szóstce ostatnie trzy lata. Styczeń 1998 (anomalia 0.55 C) jest u nich dziewiąty.
Tak to wygląda na wykresie:
Ktoś włączył silnik rakietowy cztery lata temu? Tak naprawdę to może być częściowo przypadek. Ważny jest trend wieloletni, nie wyniki poszczególnych lat. A ten dla styczni w tej serii, liczony od 1980 roku, wynosi +0,120 C/dekadę. To znacznie mniej niż dla całego roku, więc możliwe, ze widzimy w ostatnich latach po prostu “nadganianie” przez stycznie pozostałych miesięcy w roku (czyli poprzednie chłodniejsze stycznie mogą być anomalią, nie te ostatnie ciepłe).
A czy z powyższego,Twojego komentarza nie wynika, że następne Stycznie będą jeszcze cieplejsze – zgodnie z linią trendu AGW? Pytam dlatego, że Piotr odpisał mi wprost-1)Miesiące zimowe ocieplają u Nas wolniej, niż letnie-ów trend wynosi 0,27k/dekadę ,2) Rzecz oczywista -półkula Pn. ociepla się szybciej, niż południowa z racji większej ilości lądów, a te ocieplają się szybciej, niż oceany – o czym po prostu nie pomyślałem,zadając pytanie.
I jeszcze ENSO,czy to jest wartość ElNińio na głównej stronie Piotra -jeżeli tak, to wcale nie musi jego wartość szybko spadać, ponieważ jest wyższa(była) temp. wody tamże,bo pojemność cieplna wody słonej zresztą jest bardzo wysoka.
Ergo, czy ElNińio obecne będzie dłużej trwało, niż to z 1998r.?
Chyba, że prognozy komputerowe to uwzględniają – tam też są “wiązki”.
Pozdrawiam,M
Miesiące zimowe są u nas mocno pod wpływem NAO. Trend jest w Polsce mniej więcej zerowy jeśli zacząć od największych wartości NAO w latach 1990-ch. Globalnie efekt jest słabszy ale też istnieje (zmienność miedzyroczna temperatur kontynentów zimą jest znacznie większa niż oceanów).
Jednak globalnie ważniejszym czynnikiem jest ENSO (cykl En Niño – La Niña). Zimą ma ono szczyt wpływu na temperaturę globalną. Po prostu przed obecnym wielkim El Niño długo nie mieliśmy podobnego, a w latach 1990-ch były aż dwa. Jeszcze jedno duże El Niño w najbliższej dekadzie, a będziemy mieli w styczniu trend mniej więcej taki jak w całym roku.
A prognozy komputerowe są bardzo słabe w przepowiadaniu El Niño czy La Niñi.
No to dokładamy styczeń z serii HadCRUT4. Nie ma nagród za zgadnięcie jaki jest najcieplejszy.
Pierwsza szóstka:
2016 0.894
2007 0.832
2015 0.688
2002 0.661
2003 0.596
2010 0.561
I trend liniowy od 1980 roku: 0,137 C/dekadę.
Ale, ale. Jest też już seria Cowtan&Way, czyli HadCRUT4 z dodatkowym pokryciem rejonów polarnych z satelitów. To ważne, bo Arktyka jest teraz rekordowo ciepła (co wiemy skądinąd).
Rakieta startująca w kosmos rzeczywiście straszna.
Oto sześć najcieplejszych styczni w tej serii:
2016 0.828
2007 0.648
2015 0.462
2010 0.435
2003 0.424
2002 0.415
I trend liniowy od 1980 roku: 0,162 C/dekadę
Proszę zwrócić uwagę o ile większy od tego z HadCRUT4. Czyli razem z Arktyką trend styczniowy jest mniej więcej taki jak całoroczny. Ciekawe…
O Arktyce przydałby się osobny artykuł Naukowca.
– Chodzi mi o powód takich anomalii, chyba nie można tego “zwalić” tylko na ElNińio,ENSO.- To nie jest jednorazowy wybryk Natury? – Wydaje mi się, że tak nie jest.
Na” TP” piszą o wieżowcach w Nuuk i innych miejscach, np. na Alasce -w latach 2060,(-rzadko tam zaglądam, ale akurat dziś..).- bardzo sugestywnie napisane, jest to być może pseudo nauka na podstawie aktualnych danych – na Grenlandii zmierzono +26C cyt. z art. “Na naszych oczach rodzą się przyszłe metropolie Arktyki”- na tym portalu – tak tam napisano.
Synowie mi podpowiedzą, jak wstawiać linki, będzie mi łatwiej.
Uważam, że przy formułowaniu jakiejkolwiek opinii konieczne jest podanie źródła, wtedy można ew. polemizować z całością, czy szczegółami, lub nie.Bo jakikolwiek opis nie zastąpi samej treści. Moi rodzice byli naukowcami, a mój “Stary” – był profesorem, stąd mam zupełnie inne podejście do dyskusji, czy podawanych danych- moi rodzice uczyli studentów, a ja też uczyłem w szkołach ponadpodstawowych(np. technikum..), a 10 lat temu w Gimnazjum. Uczenie Innych jest pracą bardzo ciężką, – bardzo wdzięczną i odwrotnie,niewdzięczną, – miewamy wielkie porażki i ..nieliczne sukcesy.Czasem sobie żartowałem o “noszeniu kagańca oświaty”(śmiech..)..A kondycja naszej nauki …-Mgr. kosmetologii..?..A widząc spory Autora z denialistami, oraz licznymi publikacjami na innych blogach -Podziwiam.Ale chyba taka jest rola i powołanie naukowca. Trudna,ale możliwa, wręcz niezbędna.
Ta praca w Necie trwa już z 10 lat, jeżeli nie więcej, a spory np. dzisiejsze- interesują mnie, jeżeli chodzi o definicje – one są podstawą nauki, a ona(nauka)- ma być ścisła i tym samym – obiektywna, inaczej różni naukowcy, mający nawet różne poglądy nie mogli by się ze sobą porozumieć.A więc nie byłoby postępu.
-Przyznaję się do błędu -metan jest gazem”cieplarnianym”, ale krótko żyjącym- od dekady do 20 lat.Emitując go tonę , emitujemy więcej eqCO2,bo jest lżejszy. A to jest wszystko opisane na blogu “Doskonaleszare” w 2010r, czyli sześć lat temu. I powinienem tu podać link, aby było prawidłowo.
-Przesyłam pozdrowienia,M
http://www.twojapogoda.pl/wiadomosci/114086,na-naszych-oczach-rodza-sie-przyszle-metropolie-arktyki
Obiecany link – ciekawe, czy działa, xD….
Muszę pomyśleć nad tym pomysłem. Przede wszystkim nad Twoim podstawowym pytaniem, jak typowy jest obecny rok w Arktyce dla najbliższej dekady czy dwóch.
A linki się u mnie wrzuca najprościej na świecie, bez żadnego dodatkowego kodu.
Rzeczywiście, linki wrzuca się bardzo prosto.Ale ich wczorajsze źródło, czyli akurat “TP”nie jest wiarygodne.Powodem jet to, że te linki mogą nie działać np. za pół roku, podczas gdy wszystkie inne na tym blogu działają bez zarzutu po wielu latach, -sprawdzałem. I dlatego można sobie porównać wiedzę zdobytą wcześniej -z tą aktualną.Na tym m.in. polega rzetelność źródeł naukowych – na ich trwałości, ale też to powoduje większą odpowiedzialność piszących, a przynajmniej powinno.
-Dziękuję za odpowiedź i Pozdrawiam.
M
http://www.nrk.no/urix/forsker_-_-absurd-varme-i-arktis-1.12820400
-Norwegowie biją na alarm podając dane z USA.
M.
No dobra. mamy wyniki serii GISTEMP (albo GISS) za luty i…strach patrzeć:
Pierwsza szóstka:
2016 1.35
1998 0.88
2015 0.87
2010 0.78
1995 0.77
2002 0.76
Na czela dwa wielkie El Nino, ale… z jaką różnicą. Niewiarygodne!
Wyniki za dwa miesiące (styczeń i luty) łącznie:
To samo. Pierwsza szóstka,
2016 1.245
2015 0.840
2007 0.825
2010 0.755
2002 0.750
1998 0.740
Z tym, że tu 1998 jest już na 6-ym miejscu, zróżnica koło pół stopnia. Też niewiarygodne.
Trendy liniowe od 1980 roku są dla miesięcy zimowych mniejsze niż dla całego roku i wynoszą (z tymi najnowszymi danymi): 0,142 C/dekadę dla lutego i 0,139 C/dekadę dla dwóch pierwszych miesięcy łącznie.
No to jeszcze zobaczmy co mówi na ten temat Han Solo:
I jeśli ma na myśli łącznie styczeń i luty 2016 w porównaniu z analogicznym okresem roku 1998 to ma 100% racji.
Jak popatrzyć na całą zimę (DJF) to mamy 1.20 vs 0.69 – też 0.5K.
I to jest o 0.38K więcej niż jakakolwiek zima do tej pory (i 0.36K więcej niż dowolna inna pora roku). To już nie jest jednomiesięczny wyskok. To jest rekord anomalii, przy którym 1998 rok jest jedynie drobną fluktuacją. Np różnica różnica rekordowego miesiąca 1998 roku (luty) z wcześniejszym rekordowym (luty 1995) wynosiła ledwie 0.11K. Różnica najcieplejszej pory roku (lato 1998) w stosunku do wcześniejszego rekordu (wiosna 1990) wynosiła 0.14K. Każdy z rekordowych miesięcy od października był niezwykły, ale to jest coś niesłychanego.